0
Turtelik 28 listopada 2016 22:35
Witajcie! :)

Dziś chciałabym podzielić się z Wami małym opisem naszego wypadu do miejscowości Füssen i Hohenschwangau (Allgäu w Bawarii). Wypad zainspirowany był tym, że 1) od czasu do czasu słychać co nieco o Zamku Neuschwanstein i jego "bajkowości", 2) znajomy polecił nam zwiedzenie tych miejscowości, "gdyż są fajne" co potwierdził fakt, że jego rodzice tak lubią te okolice że wracają tutaj dość często, 3) miejscowości leżą u podnóża Alp Algawskich - więc znajdzie się coś także dla miłośników gór.

---
Dzień 1

Główną "bazą wypadową" w te regiony jest Monachium, gdzie przy okazji można zrobić sobie przystanek i zwiedzić m.in. Pałac Nymphenburg - letnią siedzibę Wittelsbachów (gdzie urodził się "Szalony Król" Ludwik II).

My z racji zamieszkania w Niemczech udaliśmy się do Monachium autobusem (Flixbus oraz Postbus - mają całkiem przystępne ceny, czas podróży to ok. 4 godziny), część z Was zapewne skorzysta z transportu lotniczego (a jakże by inaczej! ;) ) Ze stacji głównej (München Hauptbahnhof) do Füssen dostać się można pociągami regionalnymi, które kursują średnio co godzinę - nie wszystkie pociągi jadą bezpośrednio, jednak jedna przesiadka po drodze nie nastręcza większych problemów. Wszelkie informacje można oczywiście znaleźć na stronie https://www.bahn.de/i/view/POL/pl/index.shtml . Warto zaopatrzyć się w Bayernticket ( https://www.bahn.de/i/view/POL/pl/prices/germany/bayernticket.shtml ) - opłaca się on w szczególności jeśli podróżujecie większą grupą. Przejazd do Füssen zajmuje ok. 2 godzin.





Na początku podróży roztacza się przed nami raczej równinny krajobraz (choć już można co nieco poczuć "alpejski klimat) i dopiero przed samym Füssen i jeziorem Forggensee (po którym można się wybrać na rejs statkiem turystycznym - niestety w maju było jeszcze zamknięte) widać jak nagle wyrastają pierwsze góry :)

Warto tutaj zauważyć, iż pociągi regionalne dochodzą tylko do Füssen, a same Zamki Neuschwanstein oraz Hohenschwangau znajdują się w pobliskiej miejscowości/dzielnicy Hohenschwangau, do której kursują co godzinę autobusy komunikacji miejskiej (na pewno ich nie przegapicie, bo wszyscy się prawie w nie pakują, łącznie z tłumem Azjatów) oraz oczywiście taksówki.





My wybraliśmy nocleg w samym Hohenschwangau, gdyż myśleliśmy że dojazd z Füssen będzie trudniejszy - co okazało się nieprawdą, ale i tak nie żałowaliśmy, gdyż nasza kwatera była bardzo fajna, gospodyni niezwykle pomocna a okolica nader spokojna. Przy wyborze noclegu warto pamiętać, iż Füssen jest większą miejscowością, dysponuje większym zapleczem hotelarskim, gastronomicznym oraz można tutaj coś niecoś pozwiedzać, ale większość turystów tutaj się zatrzymuje, więc możne być głośno.
Z kolei Hohenschwangau to typowa miejscowość turystyczna, są tu sklepiki pamiątkarskie, kilka restauracji, hotele, dwie ulice z "normalnymi domkami" (zapewne i tak wynajmowane na kwatery) i... nic więcej. Po godzinach otwarcia zamków, cała miejscowość pustoszeje i cichnie (bo prócz zamków nie ma "po co tutaj siedzieć"), więc jeśli ktoś ceni sobie spokój i ciszę to mu się spodoba. Nie ma jednak, ŻADNYCH normalnych sklepów spożywczych, więc radzę zaopatrywać się w supermarkecie w Füssen (na naszej kwaterze była kuchnia, więc kupiliśmy sobie produkty i gotowaliśmy sami).



Po obejściu naszej miejscowości, zaszyliśmy się na naszej kwaterze.

Dzień 2
Nastał kolejny słoneczny dzień mimo, że prognozy pogody nie były raczej przychylne - tak więc po śniadanku rozpoczęliśmy zwiedzanie! :)

Na pierwszy ogień tego dnia poszły:

Jezioro Alpsee - to dość małe jezioro, dookoła którego biegnie ścieżka/ulica, tak więc można zrobić sobie spacerek bądź rowerem wybrać się (ulicą Fürstenstraße) na austriacką stronę granicy. Można także wypożyczyć łódkę by popływać po jeziorze (my nie pytaliśmy, więc nie podzielę się ile atrakcja ta kosztuje). Nie jestem pewna, czy w jeziorze można w ogóle pływać - ale raczej bym na to nie liczyła. ;)





Zanim przejdę do następnego punktu zwiedzania tego dnia - Zamku Hohenschwangau - to warto na wstępie wspomnieć o biletach wstępu do zamków Nie ma możliwości ich zwiedzenia na zasadzie wolnego wejścia od ręki - wszelkie bilety należy zakupić w Kasie Biletowej na daną godzinę (gdyż do środka wchodzi się jedynie z przewodnikiem) - należy też zostawić sobie odpowiednią ilość czasu na dotarcie do zamków (patrz mapka powyżej), gdyż jeśli spóźnicie się na swoją godzinę to Wasz bilet przepada. Dostępne są różne rodzaje biletów (oddzielnie do każdego zamku i muzeum, łączone itp.)
Zgodnie z poradą, zakupiliśmy wszystkie bilety przez stronę internetową ( https://www.hohenschwangau.de/1307.0.html ) - trzeba było zapłacić opłatę manipulacyjną, ale widząc kolejkę do zakupu biletów "na miejscu" to uważamy że było to dobrze wydane 2 euro :P Ważne: nawet jeśli kupiliście bilety przez internet, to nadal musicie odebrać je w kasie biletowej - ale ta kolejka jest już dużo krótsza ;)

My rozplanowaliśmy zwiedzanie zamków na dwa dni: jednego dnia Zamek Hohenschwangau + Muzeum Bawarskich Królów, drugiego z rana Zamek Neuschwanstein i myślę, że był to plan optymalny. Ważne: okazało się, że przy zakupie biletu łączonego do obu zamków oraz muzeum, wejście jest tego samego dnia (nie da się wybrać dwóch różnych terminów), więc zmuszeni byliśmy kupić dwa oddzielne zestawy na oba dni oddzielnie.



Niedaleko jeziora Alpsee, na wzniesieniu położony jest Zamek Hohenschwangau, do którego można dostać się dłuższą drogą położoną koło jeziora (jeżdżą tędy także bryczki) bądź krótszą (schodami). My wchodziliśmy dłuższa, a schodziliśmy krótszą :)
Niestety w środku obu zamków nie można fotografować, ale Zamek Hohenschwangau miał bajeczny widok na Alpsee i miejscowość poniżej i wydawał mi się bardziej funkcjonalny - co nie dziwi, gdyż to właśnie on był zamieszkały na co dzień, podczas gdy słynny Neuschwanstein nie został ukończony przed śmiercią Ludwika II i nigdy nie był w pełni zamieszkany.





Przy jeziorze Alpsee znajduje się także Muzeum bawarskich królów (Museum der bayerischen Könige), które pozwoli nam poznać historię całego rodu Wittelsbachów oraz oczywiście "Szalonego Króla" Ludwika II Wittelsbacha.

Był to także ostatni punkt naszego zwiedzania tego dnia, później udaliśmy się na małe zakupy oraz jedzonko do Füssen.

Dzień 3





Na kolejny dzień zaplanowany był wjazd na Tegelberg - to liczący ok. 1881 m szczyt Ammergauer Alpen niedaleko Füssen. Można się tutaj dostać tym samym autobusem, który kursuje z Füssen do Hohenschwangau (zajeżdża pod Tegelberg, a potem zawraca w drogę powrotną). Wjazd kolejką górską (liczy ona 2,146 metrów długości i wznosi nas 892 metry w górę) w obie strony kosztuje ok. 20 euro (więcej informacji tutaj: http://www.tegelbergbahn.de/preise/sommer-fussgaenger.html ). Widok - zarówno na góry jak i na rozpościerającą się w dole równinę - są naprawdę ładne. Na szczycie znajduje się także restauracja z obłędnymi widokami (ceny całkiem spoko biorą pod uwagę lokalizację) oraz miejsce startu dla paralotniarzy (którzy byli dodatkową atrakcją). My nie planowaliśmy większych wycieczek górskich (plus było dość chłodno i trochę padało), ale na pewno da się zaplanować jakieś fajne trasy, jeśli ktoś jest zainteresowany :)





Po "górskiej" wycieczce udaliśmy się ponownie do Füssen, muszę szczerze przyznać, że miasta raczej nie zwiedzaliśmy i stanowiło ono dla nas głównie bazę zaopatrzenia, choć kilka fotek udało nam się "strzelić".



Dzień 4



Ostatniego dnia po śniadaniu udaliśmy się na zwiedzanie głównej atrakcji całej wycieczki, czyli Zameku Neuschwanstein, który jest jednym z najsłynniejszych zamków w Niemczech i odwiedza go przeszło 1,3 miliona turystów rocznie (przygotujcie się na zatrzęsienie wycieczek z całego świata :) ). Można się dostać do niego pieszo (ok. 40 min) - nie próbowaliśmy - dorożką bądź specjalnym autobusem (nasza "karta gościa", którą dostaliśmy od naszej gospodyni, a która uprawniała nas do darmowych przejazdów autobusami miejskimi - tutaj nie miała zastosowania i trzeba było zapłacić ok. 2 euro). Autobus nie dojeżdża do samego zamku (należy przejść jeszcze ok. 15 min), ale można stąd wybrać się na Marienbrücke, skąd rozciąga się ładny widok na Zamek i większość turystów robi tam zdjęcia (niestety w tym czasie most był zamknięty na czas renowacji i nie mogliśmy się tam udać)





Wnętrze Zamku Neuschwanstein (choć mury, bramy i dziedzińce także) robi faktycznie wielkie wrażenie rozmachem, przepychem i "bajkowością". Nie wiem jednak na ile wygodnie mieszkało by się w tym całym przepychu, bo zamek nie był nigdy zamieszkały na stałe i tuż po śmierci Ludwika II stał się płatną atrakcją turystyczną Bawarii (i tak jest do dziś z małą przerwą w czasie wojen) ;)

Po zakończeniu odwiedzin u "Szalonego Króla" odebraliśmy bagaże od naszej gospodyni i udaliśmy się w drogę powrotną do domu.

Jako ciekawostkę mogę dodać, że w czasie powrotu autobusem z Monachium do domu, złapała nas straszna ulewa - jedna z tych o których potem pisano w wiadomościach, że nawiedziła południe Niemiec i wyrządziła dużo szkód. W którymś momencie widoczność przez deszcz była prawie zerowa, więc nastąpiło istne oberwanie chmury ;)

---

Mam nadzieję, że spodobała się Wam nasza relacja i jeśli macie jakieś pytania bądź uwagi to zapraszam.

Pozdrawiam :)

Dodaj Komentarz